Oj zaraz zacznie się ujadanie zagorzałych fanów. Współczuję.

Dziękuję. Wystarczy nie odpisywać... lub upuścić trochę agresji (mężczyźni czasem to robią).

ja się stasowałem dzisiaj 56 razy ale i tak dostałem ataku agresji po takim poście HAHAHAHAAHAHAHAHAHHA
Nie no 3 na 10 to bym nie dał, wszak jak można porównywać to do amerykańskich filmów, tam o paleniu akt i "antykwariacie w Hamburgu" nikt nie miał pojęcia

Czemu ukrywasz filmy - wstydzisz się swego gustu?

Filmowi nie szkodzi Twoja ocena, ale tak przykro mieć taki gust, że daje się mu 3/10 według mnie ;) Nie dyskutuje się o gustach, a o czym dyskutować na serwisie filmowym? Widać od razu, że dogadać się NIE da np. Ty dajesz 10/10 Amelii, ja ledwo ten film przełknąłem i dałem 5, bo oceniam raczej pobłażliwie, ale dla mnie to gniot. Psom dałem 10/10, wg mnie film jest rewelacyjny w każdym calu. I jak mamy dyskutować? W zasadzie PO CO? Nie możesz mi wmusić swojego gustu i vice versa.

Zgadza się, że się nie zgadzamy. I to by było wszystko (Ty pewnie mówisz "i to by było na tyle").

panowie panowie, spokojnie. O gustach nie wolno rozmawiać to nie przymierzając tak jakby sąsiad chwalił się sąsiadowi swoim ostatnim orgazmem oraz tym pod jakim kątem brał swoją starą ostatniej nocy. Gdyby zaczął taki gość przekonywać drugiego która żona jest lepsza w lóżku to by się zrobiła z tego pornografia. P.s swoją drogą nawet jako szczeniak zastanawiałem się czy czasem Fred Flinston nie jedzie na dwa fronty bo żona Barniego to nawet niezła dupa była

To też obaj zgodnie doszliśmy do takiego wniosku.

filmy najwyżej ocenione pokazujesz ale ostatnio oglądane już nie,wstydzisz się tych filmów ?

Już zmieniłem ustawienia, ale ta pozycja jest "kłamliwa": przeglądając filmy (układam listę "do obejrzenia" dla syna), uzupełniam oceny filmów, które oglądałem czasem 50 lat temu!

ja też uzupełniam oceny filmów,które oglądałem dawno temu tylko wtedy zmieniam datę obejrzenia np.zmieniam rok z 2013 na 2011.(nie wiem czy mógłbym zmienić np.na rok 1995 bo nie próbowałem)

Dzięki. Skorzystam może z porady, ale taka operacja wymaga czasu a ja i tak mam masę roboty z tą listą; robię ją po nocach już ponad pół roku i dopiero przeszedłem z filmów światowych na polskie.

mi tam nie zależy na dokładnej dacie i jak sobie przypomnę jakiś film,który oglądałem dawno temu a jestem pewny oceny to po prostu oceniam i zmieniam tylko rok po to,żeby ten film mi się nie pałętał wśród tych które widziałem niedawno bo np.gdy jakiś znajomy chce się dowiedzieć co ostatnio oglądałem ciekawego i czy mogę mu coś polecić to chcę,żeby zobaczył te filmy które ostatnio widziałem a nie te które widziałem dawno.

Rozumiem.OK

Dla mnie ten film ma słabe strony. Chociażby drewniane aktorstwo tej panienki którą Linda potem podrywa itd. Ale mimo wszystko z oceną 3/10 to przywaliłeś jak łysy grzywką o kant kuli. Moim zdaniem niezależnie od gustów filmowych film zasługuje conajmniej na 5-6/10. Bo jest po prostu spoko.

Widać ja nie jestem spoko, tylko staro.

Ha ha, ja dałam 2, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie podoba. Dyskusja jałowa, każdy ocenia filmy wg swojego gustu i żaden film odgórnie nie ,,zasługuje" i żadnemu się nie ,,należy". Wszystko jest związane z wrażliwością odbiorcy. I proszę nie bawić się w Gombrowiczowskie ,,ale jak zachwyca, kiedy nie zachwyca?". Mnie nie zachwyca i żadne epitety o mojej ignorancji nie pomogą.

Z tego co widzę w twoim profilu jesteś fanką pedalskich romansów więc nie powinnaś wogóle oglądać i oceniać kina sensacyjnego ;) Nawet lemingowskie gówno pod tytułem Czas Honoru oceniasz na 8.

Ochhh, jaka rzeczowa dyskusja! Niestety nie będę się stosowała do twoich zaleceń. Poznawać trzeba jak najwięcej, co oczywiście nie znaczy, że trzeba się wszystkim zachwycać.

Z tego co widzę w Twoim profilu jesteś fanem pedalsko-maczowskich "bij-zabijów" więc nie powinieneś w ogóle oglądać i oceniać kina artystycznego ;) Nawet sequelowe gówno pod tytułem "Terminator: Ocalenie" oceniasz na 8.

Hehe rozumiem,że zapewne jest się do czego przyczepić, ale z tą trójką to dla mnie lekka przesada, gdyby być tak surowym w ocenie 90% rodzimych produkcji nie miało by prawa wyjść ze skali 2.

I taka jest (oczywiście moja, subiektywna) smutna prawda. Co prawda nie jest zbyt racjonalna, bo z zasady polskich nowych filmów nie oglądam, pomny wielokrotnych rozczarowań - więc jak mogę oceniać?. Jestem po prostu do tych filmów uprzedzony.
Wyjątkami są "W ciemności" - tyle, że to nie jest stricte polski film - i "Pokłosie".
Tylko "trzy", bo, jak pisałem, nie znoszę epigoństwa i pretensjonalności.

A ja chciałbym abyś przedstawił rzeczową ocenę tego filmu...dlaczego dałeś mu 3??
Tak z ciekawości pytam, w jaki sposób uzasadnisz swoją decyzję? Bo określenie filmu "pretensjonalna podróba....:" raczej ma się nijak do oceny....zatem z niecierpliwością czekam na merytoryczną wypowiedź.
Pozdrawiam

Właśnie określenie "pretensjonalna podróbka" dostatecznie uzasadnia moją ocenę. Bardzo sobie cenię oryginalność i szczerość w sztuce - tutaj tego nie widzę. Epatowanie brutalnością scen i dosadnością języka może i ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale zbyt często jest tylko, jak w tym filmie, "puszczaniem oka" do widza. Do tego aktorzy "szarżują", zwłaszcza Linda, który wielokrotnie udowadniał, że zastąpienie Cybulskiego czy młodego Olbrychskiego jako kultowego aktora polskiego filmu kompletnie mu nie wychodzi - na palcach ręki stolarza można policzyć jego porządnie zagrane role (słownie jedna).

A co rozumiesz za filmy noir, bo nie bardzo rozumiem?

Ponure kryminały czy thrillery ze zgorzkniałymi detektywami , skorumpowaną policją i brudami wielkiego miasta - modne zwłaszcza w latach 40.

Noir, czyli walenie po schematach. Bardzo oryginalne.

W tym filmie nie masz nic z noir. Skorumpowana policja i brudy wielkiego miasta? Ten temat był, jest i będzie. W takim razie możesz nazwać podróbką wszystkie sensacyjniaki, jakie powstały. No bo przecież film XXX, który powstał lata temu o tym traktował, więc YYY to podróba.

A twórcy "amerykańskich "policyjnych"" mogliby się uczyć od W. Pasikowskiego jak robić film sensacyjny.

Do widzenia.

Do.

Ehehe

Masz rację - większość amerykańskiej produkcji typu "bij-zabij" to powielanie utartych schematow. Scenariusze, wątki, dialogi, gra aktorska, scenografia, akcesoria, efekty (mnie osobiście najbardziej śmieszy ta para, która obowiązkowo tryska tu i ówdzie w czasie "ostatecznego rozstrzygnięcia", też typowo - w starych wnętrzach fabrycznych). Warto przyjrzeć się pod tym względem filmom "Hot Shots" czy parodiom Steve'a Martina (które skądinąd też są marne).
Tylko dlaczego Polacy też mają uprawiać takie epigoństwo!
Co do umiejętności pana P., to wolę przemilczeć...
Generalnie polski film zszedł na psy!
Amerykański też.