Nurtuje mnie jedna nieścisłość dotycząca kompetencji i umiejętności byłych ubeków w filmie. W scenie w hotelu, mamy rażący przykład niekompetencji byłych ubeków, ścigających za komuny drukarzy ulotek, w walce z prawdziwymi przestępcami. Z kolei Franz, podczas rozmowy z Wielkim Marianem, niejako temu zaprzecza. Twierdzi, że byli ubecy pracowali w najlepiej zorganizowanej mafii świata, potrafią każdego wytropić i załatwić i że jest to dla nich rutyna.
Druga kwestia, która mnie nurtuje, to o kim wypowiada się pijany ubek "jego teść to był dyktator i menda" Czy chodzi o Morawca?
Franz jako profesjonalistów ma pewnie na myśli takich ludzi jak Gross, którzy doskonale odnaleźli się w nowej rzeczywistości, korzystając z kontaktów i doświadczeń nabytych jeszcze w czasie pracy w resorcie.
Co do drugiej kwestii, to gratuluję spostrzegawczości- rzeczywiście pada dwukrotnie taka kwestia z ust pijanego eSBeka. Może chodzi o byłego teścia Franza- wiceministra spraw wewnętrznych?
Jeśli chodzi o "jego teść to był dyktator i menda" to chciałbym dodać, że Linda spotykał się za komuny z córką Jaruzelskiego. Tak gdzieś wyczytałem. Nie wiem czy to prawda ale możliwe, że Pasikowski rzucił taki tekst do scenariusza dla jaj i nie był on związany z fabułą filmu a prawdziwym życiem aktora. To byłoby dobre....
A jeśli chodzi o pierwsze zagadnienie co do umiejętności ubeków, to nie wszyscy byli przecież specjalistami od mokrej roboty. Tylko niewielki procent ubeków to byli specjaliści, tzw. nieznani sprawcy, czy osławione komando zabójców z sb. Im mniej osób było wtajemniczonych tym lepiej. Pozostali to byli karierowicze, tępi sadyści lub cwaniaki. Nie znali się na cichym zabijaniu i jedyne co mogli zrobić to tuszować zbrodnie przełożonych, lub udawać, że nic się nie wie. Jeśli wszyscy esbecy byliby świetnie wyszkolonymi, bezlitosnymi zabójcami to po 89 byłby tutaj niezły Sajgon.